piątek, 19 lutego 2016

Schronisko? Bezduszna korporacja?


Na wstępie chcę zaznaczyć iż mówię tu o jednym ze schronisk jakie poznałam, nie będę mówić o jakie konkretnie chodzi ale jestem pewna, że przynajmniej połowa się domyśli. Wiem jak dużo schronisk daje nowe życie bezdomnym psom, ale w tym miejscu, które zaraz opisze, to nowe życie jest niechętnie dawane. Post ten nie ma na celu urażenie kogoś, a raczej ukazanie mojej wizji tutejszego schroniska.


Po uśpieniu Mańki nadszedł pomysł zapełnienia pustki nowym podopiecznym, plan był taki: jedziemy do schroniska, wybieramy psa, który gnije w nim bardzo długo, może być stary, nie za piękny. Chcieliśmy dać dom psu, który stracił nadzieję na jego posiadanie. Ale zaraz zaraz nie do końca dać dom, przecież psiak będzie na podwórku. W takim razie chcieliśmy dać MIŁOŚĆ takiemu psu. Czy nam się udało? No nie bardzo... Od początku. Wszystko naszykowane na przybycie nowego członka rodziny, akcesoria... wszystko gotowe. Smycz i 2 obroże już w samochodzie, no to w drogę! Na miejscu spotkało nas zderzenie z rzeczywistością. Gdy powiedzieliśmy jakie jesteśmy zapewnić warunki nowemu psu, zostaliśmy odrzuceni. Dlaczego? Gdy pani zarządzająca adopcjami dowiedziała się, że pies będzie mieszkał na zewnątrz już zrobiła nietęgą minę, gdy zapytała ile czasu pies będzie hasał luzem odpowiedzieliśmy "tyle ile będzie się dało mu zapewnić" i wtedy pani dała do pieca mówiąc, że prawnie jest wszystko określone i co z tego, że stary pies, który już powoli za przeproszeniem zdycha w schronisku, w zimnym kojcu SAM. Przecież jemu u nas będzie źle. Panią nie interesowało, że mamy fundusze na ewentualne leczenie psa, że pies miałby towarzystwo i godne warunki... nie jak to pani powiedziała "lepiej, żeby siedział w boksie i może kiedyś zdarzy się cud i trafi do ciepłego domku". Zdegustowani wróciliśmy do domu bez psa.

                           
Można tłumaczyć, że pies dom znajdzie, że mieszkanie na zewnątrz to katastrofa dla psa, ale WEDŁUG MNIE lepiej we własnym cichym podwórku niż zapełnionym schronisku, szansa, że stary, schorowany pies znajdzie dom jest naprawdę mała. My takiemu psu chcieliśmy ofiarować dom, niestety nie pozwolono. Ale przecież na miejsce tego psa mógł wejść następny bezdomniak, mogliby pomóc kolejnemu psu... ale po co? Skoro miasto płaci "od sztuki" i nie ma sensu się wyzbywać starego towaru... W moich oczach schronisko bardzo zniszczyło sobie reputację.
Jestem ciekawa waszej opinii na ten temat :) Co o tym sądzicie i jakie jest wasze zdanie na temat schronisk? 

12 komentarzy:

  1. Cóż, ja uważam, że pani zarządzająca adopcjami postąpiła właściwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda jest taka że schroniska niechcą wydawać psów do kojców, niektóre mają nawet napisane że nie wydają na łańcóch i do kojców. W sumie mogę się z nimi zgodzić, ale czy pies który jest wzięty do domu z ogródkiem i cały czas na ogrodzie ma lepiej? Kilomety czy hektary nie zastąpią psu człowieka. W moim schronisku akurat wydają psy do kojców, ale takie które się do tego po prostu, że tak powiem nadają. Nie wydadzą psa, który potrzebuje i ewidentnie szuka kontaktu z człowiekim do kojca bo byłby to absurd i mogliby zrobić psu większą krzywdę niż pomuc, natomiast pies który ewidentnie ma instynkt terytorialny, obronny i jest na tyle samodzielny, że nie szuka ciągle kontaktu z człowieka i nie potrzebuje ciągłej uwagi, może zostać wydany do takiego domu.
    Wiadomo że jest to totalnie nie możliwe żeby wiedzieć co będziemy robić danego dnia, żeby powiedzieć "od 15 do 20", to zależy od dnia i szczeże nie wieże że ktoś jest się jakoś dokładnie określić np. "ok. 4 godziny dziennie" a jeśli wydaży się coś; wyjazd, praca to co zabiorą takiej osobie tego psa bo jednego dnia lub przez kilka dni nie wypuścił go na te 4 godz tylko na jedną? Mieliście już psa i chyba był szczęśliwy więc co za problem? Nie do końca rozumiem decyzje tej pani; no chyba, że pominełaś jakiś okrutny fakt tej histori :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chwila, chwila, bo pomyliłaś wątki. Czemu mieszkanie w kojcu od razu kojarzy się z "wypuszczaniem psa"? Heban czyli nasz nowy pies, spędza ze mną duużo czasu np jeździ ze mną i Kumcią do stajni, zabieram go na treningi agility Kuby. Jeździmy na spacery do parku i połowę dnia spędza w domu, bo gdy tylko wracam ze szkoły młody razem ze mną idzie do domu i funkcjonuje jak normalny pies ( no może oprócz tego, że nie śpi w łóżku ;p ) Wydaje mi się, że oprócz drugiego nie socjalizowanego psa w kojcu, o którym z resztą już była mowa nie mam nic do ukrycia ;)

      Usuń
    2. Nie zarzucałam ci nic, to było w takiej żartobliwwj formie i miało bardziej podkreślić, że nie zgadzam się z decyzją tamtej pani niż coś ci zarzucać.

      Usuń
    3. Chociaż z drugiej strony trochę panią rozumiem, przecież nie każdy jest taki i ktoś mógłby faktycznie wziąść psa do kojca, naopowiadać, że będzie go wypuszczał itp. A w żeczywistości mógłby go zamknąć na 24h/7 w tym kojcu i nigdy nie wypuszczać

      Usuń
    4. No cóż zawsze można przeprowadzić wizyte przed i po adoocyjną, ale schronisku się nie chce ;)

      Usuń
  3. Schroniska czasem przechodzą ze skrajności w skrajność. Poniekąd rozumiem kobietę, a poniekąd nie. Sama posiadam labradora w kojcu. Pewnie gdyby nie był psem z pseudo to żadnego labradora z hodowli do kojca bym nie dostała cóż.. Wyrobiło się stwierdzenie, że skoro kojec to pies od razu jest na ostatnim planie. Ale to nie prawda, czasem właśnie to te psy kojcowe mają zapewnioną większą opiekę niż psy domowe, które są tam czasem poniewierane. Wszystko tak na prawdę zależy od człowieka. Kobieta przecież mogła ci nie uwierzyć na słowo, może zdarzały się sytuacje gdzie wydawano psa do kojca i faktycznie był tam zaniedbywany? Z drugiej strony to nie chciałabym brać starego, schorowanego psa do kojca. Takiemu może faktycznie lepiej by było by starość spędził w domu. Tylko że czasem faktycznie tego domu się może nie doczekać, więc może kojec i miłość człowieka by była wystarczająco lepsza od schroniskowego boksu? To tak na prawdę błędne koło. Tyle ile ludzi tyle wypowiedzi. Osobiście twierdzę, że mojemu psu krzywda się nie dzieje, pies nie zdziczał, zachowuje się normalnie, a kocham go równie mocno jak pewnie każdy swojego psa który znajduje się w domu :)
    Biscuit Life

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heban pies z hodowli mieszka na zewnątrz, mieszka w takim sensie, że nocuje w ciepłe dni i spędza tam czas gdy jestem w szkole. Życie w kojcu nie ogranicza się do podwórka, bo młody jeździ ze mną do stajni, gdy jestem w domu on też siedzi w domu. Hebanowi wróżę sportową karierę mimo mieszkania w kojcu... :)

      Usuń